piątek, 25 kwietnia 2014

*Harry*
Tak to wszystko na całe szczęście było nie porozumieniem. Ten gościu na ławce... to kolega Julie z podstawówki, podkochujący się w niej . Kiedy media opublikowały, że jestem z nią w związku gościu się wściekł i co .... Postanowił zrobić wszystko by ją odzyskać. Na całe szczęście dałem jej szanse na wyjaśnienia. No i jesteśmy dalej parą. Od tej pory będziemy już uważali na tego typa. Mniejsza o to. Wiktoria przecież rodzi ! Kurde no ! Zadzwonię do polskich zakochanych.
- tak słucham - usłyszałem głos Nialla.
- będziecie tu dzisiaj !? - spytałem.
- stary wszystko się nam skomplikowało, w tym tygodniu nie ma samolotów lecących do Anglii. - odparł.
- ok, bądźcie tu jak najszybciej a przekażę wszystko Louisowi. - po tych słowach miałem się rozłączyć, ale nagle odezwała się Olka.
- Hazza ! Co jest z Wiktorią !? Mów wszystko ! - krzyknęła.
- spokojnie, jest pod czujnym okiem specjalistów. Będzie dobrze, po wszystkim dam Wam znać. - jak głupi uśmiechnąłem się do telefonu a następnie włożyłem go do kieszeni.
*Ola*
Moja najlepsza przyjaciółka przeżywa jeden z ważniejszych momentów w swoim życiu a ja ... Ja siedzę tu w Polsce i nic nie robię. Miałam rację... Jeja czemu akurat teraz nie ma żadnych samolotów. No cóz muszę czekać. Wstałam z łóżka i pogoniłam do toalety. Ogarnęłam się. Postanowiłam, że dzisiejszy przedostatni dzień tutaj poświęcę mojej siostrze. Postanowiłam zabrać ją na łąkę. Dowiedziałam się, że pomimo iż ma siedem lat prowadzi modowego bloga. Fajnie byłoby porobić sobie z nią zdjęcia. Ubrana włożyłam do torby lustrzankę taty i pogoniłam do Madzi.
- wstawaj śpiochu ! - krzyknęłam.
- co ty tu robisz !?
- idziemy dzisiaj na łąkę. zbieraj się. za pięć minut masz być na dole.
- jeju super !
Wyszłam, zamykając za sobą drzwi. W kuchni spotkałam mamę. Właśnie szykowała śniadanie.
- Mamo Nialler z tatą jeszcze śpią. Powiedz im, że zabieraj dzisiaj Madzię na mały spacer. - odparłam.
- Gdzie to się wybieracie ?
- Porywam ją na łąkę. Zrobimy sobie mały piknik. Mogę spakować nasze śniadanie do koszyka ?
- Jasne, świetny pomysł - powiedziała, ściągając z szafki nasz kosz.
Po schodach właśnie schodziła moja siostra. To taki mały słodziak.
- Olka chodź idziemy ! Mam już buty na nogach ! Patrz ! - krzyknęła z promiennym uśmiechem.
- Dobra lecimy - oznajmiłam, dawając mamie małego buziaka w policzek, zabierając koszyk ze stołu i szepcząc jej do ucha dziękuję.
Omijając jezioro nakarmiłyśmy głodne łabędzie. Magda miała taką wielką frajdę. Była taka zadowolona.
Po trzydziestu minutach byłyśmy na miejscu. Spojrzałam na zegarek. Dopiero 8:00. To dla tego jesteśmy same. To wina tak wczesnej godziny. Delikatnie rozłożyłam czerwono-biały kocyk w kratkę. Starannie wyłożyłam przyszykowane smakołyki. Wszystko wyglądało tak smakowicie. Naleśniki z czekoladą i dżemem truskawkowym, truskawki w czekoladzie, owocowy sok, wszystko co tylko mogłyśmy sobie wyważyć.
- No to smacznego - powiedziałam, biorąc do ręki truskawkę.
- Smacznego siostrzyczko - odparła.
Zakączyłyśmy nasze iadanie. Cała nasza rodzina przykładała sporą uwagę do zdrowego trybu życia, dlatego też odrazu po zjedzeniu zabrałam siostrę na krótkie bieganie. Obiegłyśmy naszą łąkę dokoła a następnie wspólnie położyłyśmy się na zielonej, ozdobionej świeżymi kropelkami rosy trawie.
- Mam dla ciebie niepodziankę - zaczęłam.
- Jaką ?
- Dowiedziałam się, że masz bloga. To prawda ?
- Tak. No i ?
- Wzięłam ze sobą aparat. Chodź porobimy sobie kilka zdjęć. - wymówiłam podnosząc się z ziemi.
- Kocham cię ! - krzyknęła uradowana.
Całe dwie godziny spędziłyśmy na robieniu sobie fotek. Do tego potrzebowałyśmy wianków. Urwłyśmy kwiatki i stworzyłyśmy swoje, własne cuda. Myślę, że moja siostra była zadowolona ze zdjęć. Miałam nadzieję, że w czymś się jej przydadzą.
*Lou*
Ponoć za parę minut na świat ma przyjść moja córeczka. Nawet nie umiem opisać tego szczęścia. Jestem tak radosny a zarazem strasznie boję się, że coś może pójść nie tak. Chłopaki z zespołu na prawdę są dla mnie ogromnym wsparciem. To oni utrzymują mnie teraz przy ziemi.
To już za chwilkę. Za chwilę zostanę szczęśliwym tatą ! Nieziemskie uczucie. Nagle lekarz wezwał mnie na salę. Na łóżku leżała zmęczona Wiktoria. Ale obok niej leżał ... Leżał mój mały skarb. Mocno ją przytuliłem. Najchętniej krzyczałbym z radości ! Nie mogłem.
- Lou ... - zaczęła.
- Tak skarbie ?
- To nasze dziecko ...
- Wiem. Jestem najszczęśliwszym człowiek na świecie !
- Kochanie kocham cię !
- Ja ciebie też. - Wymawiając to łzy same spłynęły mi po policzku. Złapałem moją ukochaną za rękę i najchętniej nie wypuściłbym jej nigdy. To co tu się działo. Pozostanie w moim serduchu do końca życia.

----------------------------------------------------------------------

No to tyle :)) Mam nadzieję, że się podoba. Miałam czas wolny, ale jakoś tak dziwnie mi się pisało i nie miałam weny. Mam jednak nadzieję, że się Wam podoba. A i kochani mam prośbę. Nie mówcie ,, o fajnie, że NAPISAŁAŚ'' tego bloga prowadzę razem z Marchewą. Więc stanowimy zespół. To tyle z mojej strony. Pozdrawiam i czekam na komentarze. <3 ~Truskawa i Marchewa

1 komentarz: